sobota, 26 września 2015

Największą cnotą nie jest miłość, lecz nadzieja. - ''Piekło Gabriela'' Sylvain Reynard

Bedzie to recenzja inna niż pozostałe i ukazująca się po długim czasie mojej nie obecności.
Dlatego pozwólcie, że napiszę ją na gorąco.

Seria Sylvian Reynard "Piekło Gabriela" jest serią, fenomenalną. Nie są to książki zwykłe. I właśnie to jest najlepsze w całej tej serii. Nie jest pustym zabijaczem czasu jak wiele ksiażek, które nic nie wnoszą do naszego życia. Najpiekniejsze w tej serii jest to, że jest pełna wiedzy, której większość ludzi zna, lecz jej nie rozumie, albo raczej nie chce żyć według niej. Nie jestem w stanie wypowiadać sie na za autorkę, jednak mogę powiedzieć wam co ja czułam czytając ją.
Powiem szczerze, że ciężko jest mi wyrazić to co czułam czytając książkę i już po jej przeczytaniu. Przede wszystkim mam świadomość tego, że mogłabym być lepszym człowiekiem. Bardziej wyrozumiałym i skorym do przebaczania. Człowiek powinien być bardziej powściągliwy i zdawać sobie sprawę z tego, że nawet nie wiedząc o tym często ranią innych ludzi.
Nie będę nic więcej pisać, bo najzwyczajniej w świecie brakuje mi słów, żeby przekazać wam to czego nauczyła mnie ta książka jakimi cudownymi ludźmi byli głowni bohaterzy za sprawą samej autorki.

Nie będę polecała książki bo wy musicie ją przeczytać.

Gdy ochłonę napewno napisze coś jeszcze ;)

Pozdrawiam serdecznie.

piątek, 1 lutego 2013

„Nie ma niewinnych. Chociaż można być w różnym stopniu odpowiedzialnym.” - Millennium


Tytuł: Dziewczyna, która igrała z ogniem.
Autor: Stieg Larsson
Wydawnictwo: Czarna Owca
Seria: Millennium

Recenzja:

W drugim tomie trylogii kryminalnej Millennium śledzimy dalsze emocjonujące przygody dwójki bohaterów, Lisabeth Salander i Mikaela Blomkvista, których losy ponownie się splatają. Lisabeth na skutek  niefortunnego  zbiegu okoliczności jest podejrzana o popełnienie ciężkiego przestępstwa i ścigana przez  policje. Mikael nie wierzy w jej winę i zaczyna prowadzić własne śledztwo. Zaczyna się dramatyczny wyścig z czasem…

Drugi tom historii niezwykłej dwójki bohaterów. Akcja toczy się rok po wydarzeniach, które miały miejsce w Hedestad .
Książke można podzielić na dwie części. Pierwsza cześć to opisy z życia Lisabeth i Mikaela. Druga to konkretne wydarzenia, o których mówi opis na okładce.
Tym razem pierwsze i najważniejsze skrzypce gra Lisabeth Salander.  Autor wprost zasypuje nas wiadomościami na jej temat. W końcu  poznajemy jej historię w mniejszym lub większym stopniu prawdziwą.  Informacje mamy podane na tacy, od czytelnika zależy, które z nich uzna za prawdziwe, a które od razu odrzuci.  Całość jest spekulacjami i domysłami. Dopiero w tej części ukazany jest cały potencjał Lisabeth, jej spryt, determinacja, upór oraz zaskakująca inteligencja, która jest więcej niż przeciętna. Najlepszym tego dowodem, jest przechytrzenie zarówno policji jak i prywatnych detektywów.
Nie spotkałam jeszcze w żadnej z przeczytanych dotąd książek, postaci tak niepowtarzalnej. Lisabeth nie należy do osób normalnych, temu  nie możemy zaprzeczyć. Jest w niej coś co przyciąga i jednocześnie pochłania. Fascynuje i prowadzi do tego, że czytelnik chciałby się utożsamić z jej osobą, mimo niektórych wad.
Każdy z nas ceni sobie siłę charakteru, niezależność, zaradność i determinacje. Wiele osób może się ze mną nie zgodzić, jednak faktem jest, że człowiek w głębi siebie właśnie takie cechy chce posiadać. Każdy z nas chciałby umieć zapanować nad wydarzeniami, które nas spotykają. Mieć siłę stawić czoła problemom, najgorszym koszmarom. Właśnie to jest znak „firmowy” Lisabeth – niewyobrażalna siła.
Nie będę ukrywała, że piekielnie imponuje mi ta postać. Jest nieprzewidywalna, moralna – według własnych zasad, niepokonana. Jakimś cudem zawsze wychodzi z każdej opresji (przynajmniej na razie) bez szwanku.
Autor ani na moment nie obniżył poprzeczki, którą ustawił sobie naprawdę wysoko przy  pisaniu pierwszego tomu. Wręcz ją podwyższył, wprowadzając zarówno bohaterów jak i dalszą historię na nowy etap.
Świetnym posunięciem autora było skupienie się na postaci Lisabeth. Żaden inny bohater nie ma tak złożonej osobowości. Z każdą kolejną przeczytaną stroną, czuć niedosyt, co bez wątpienia świadczy o bardzo dobrym stylu autora i przemyślanym rozwojem wydarzeń.
Nie zabrakło też „wisienki na torcie”. Przyznam się szczerze, że kolejny raz dałam się nabrać niepozornemu stylowi autora. Razem z bohaterami prowadziłam swoje prywatne śledztwo, bogatsza o informacje z wszystkich trzech śledztw. Jak można się domyślić ja miałam trochę łatwiej niż oni. Jednak wszystkie moje przypuszczenia obróciły się w pył. Autor udowodnił, że potrafi zaskoczyć i to w  wielkim stylu, który dosłownie „wbija w krzesło”. I właśnie za ten element zaskoczenia cenie autora i jego błyskotliwy umysł.
Na koniec chce powiedzieć, że nie czytałam jeszcze tak fenomenalnej książki. Treść daje do myślenia. To od nas zależy jakie wyciągniemy z niej wnioski i jak ja zinterpretujemy. A przede wszystkim co zrobimy ze zdobytą wiedzą, bo to, że ją zdobędziecie nie ulega wątpliwości. 


„Nigdy nie zadzieraj z Lisbeth Salander. Jej nastawienie do świata jest takie, że jeśli ktoś grozi jej pistoletem, ona załatwi sobie większy.”

środa, 30 stycznia 2013

„Ludzie zawsze mają swoja tajemnice. Chodzi tylko o to, żeby je odgadnąć." MILLENNIUM



Tytuł: Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet.
Autor: Stieg Larsson
Wydawnictwo: Czarna owca

Recenzja:




Stieg Larsson znany szwedzki dziennikarz. Zmarł nagle na atak serca na kilka dni przed wydaniem pierwszego tomu trylogii. Zdobywca nagrody Szklanego klucza za powieści kryminalne.

Dziennikarz i wydawca magazynu „Millennium” Mikael Blomkvist ma przyjrzeć się starej sprawie kryminalnej sprzed czterdziestu lat, kiedy zniknęła bez śladu Harriet Vanger.
Do pomocy dostaje Lisabeth Salander, młodą, intrygującą outsiderke i genialną researcherkę. Blomkvist i Salander tworzą niezwykły team. Wspólnie szybko wpadają na trop mrocznej i krwawej historii rodzinnej.

Wkraczając na nowy etap w życiu, pokonałam także granice, za którą królują kryminały. Książki, które wcześniej nie cieszyły się u mnie specjalnym powodzeniem. Z czystym sercem mogę przyznać, że te kilka lat temu byłam zwyczajnie nie gotowa do tego, żeby zacząć przygodę z tym gatunkiem literackim. Jednak tak jak zmienia się człowiek, tak samo zmieniają się jego upodobania. I powiem szczerze, że gdy wkroczyłam w ten świat zagadek, tajemnic, niedomówień, poczułam jakiegoś rodzaju ulgę, której nie potrafię wytłumaczyć.
Kilka lat temu sięgnęłam już po książkę „Mężczyźni którzy nienawidzą kobiet”, jednak wtedy nawet nie wiedziałam, że to kryminał, przyciągnął mnie sam tytuł. Potem wpadła w moje ręce inna książka, a ta poszła w zapomnienie.
Teraz gdy już przeczytałam pierwszą cześć trylogii, z przyjemnością mogę wam powiedzieć, że nie bez przyczyny książka ma miano światowego bestselleru i najlepszego kryminału wszechczasów. Bez wahania mogę się pod tym podpisać, obiema rękoma.
Autor stworzył cały świat od zera dopracowując  każdy szczegół do perfekcji. Prowadzi równolegle  wątki, które są wyważone, żaden z nich nie dominuje, uzupełniają się i dopełniają. Jednak najważniejszym filarem całego kryminału są postacie. Świetnie wykreowane, pełne sprzeczności, a jednocześnie harmonijne. Bez wątpienia dużą role odegrała postać Lisabeth, która fascynuje do tego stopnia, że czytelnik sam chciałby przeprowadzić na jej temat researcher. Jest to taka postać, która nas zadziwia, czasami aż szokuje, i to co najmniej pojęte –imponuje. Jak już wspomniałam charaktery głównych bohaterów są sprzeczne, przez co cała ich osobowość jest bardziej złożona i bardziej wymagająca. Przez mniej więcej połowę książki to właśnie bohaterowie ciągną wątki, które nie są najważniejsze, ale istotne. To nie wydarzenia są na pierwszym planie, tylko osobowości. I to jest właśnie w tej książce niespotykane. Zauważyłam, że autor dopiero od połowy książki podejmuje i rozwija akcje, której opis tak skromnie został zamieszczony na okładce. Wcześniej jak już wspomniałam podsyca ciekawość innymi wątkami, buduje świat i historie zarówno sprawy kryminalnej, którą trzeba rozwiązać, ale także „śledczych”, którzy odegrają najważniejszą role w całej powieści. W dużej mierze to właśnie na nich skupia się autor przez pierwsze 200 stron, co daje nam wgląd w ich życie oraz podsyca ciekawość do tego stopnia, że zapominamy, że w książce chodzi o konkretną sprawę, jednak wszystko jest doskonale miarkowane. Nie ma się co dziwić, Larsson doskonale wiedział, że tworząc postać Lisabeth wzbudzi zainteresowanie czytelników już samą bohaterką.
To co najbardziej mi się spodobało to zdecydowanie świetny styl autora, specyficzne poczucie humoru, odpowiednie dawkowanie emocji i umiejętne rozegranie akcji. Jednak ukoronowaniem tego wszystkiego i przysłowiową wisienką na torcie, jest ten element zaskoczenia, który pojawia się w najmniej spodziewanych momentach, obracając teorie czytelnika w proch.
Mogłabym się jeszcze długo rozwodzić nad świetnością książki, jednak żadne słowa nie oddadzą tego co zawiera książka. Jest warta każdej ceny i każdej nieprzespanej minuty. Nic innego mi pozostało jak tylko gorące polecenie książki ;)

środa, 5 grudnia 2012

„Bez przebaczenia trudno żyć. Bez przebaczenia trudno nawet umrzeć”

Tytuł: "Bez przebaczenia"
Autor: Agnieszka Lingas - Łoniowska
Wydawnictwo:  Novae Res

Recenzja:


Agnieszka Lingas-Łoniewska (Agnes_scorpio) –autorka wielu książek. Z zawodu finansistka, mieszkająca we Wrocławiu. Teraz także pisarka, jej książki wywołują sprzeczne opinie, co zastanawia a tym samym zachęca do przeczytania.

„Bez przebaczenia” idealny przykład tego, że przeciwieństwa się przyciągają. On – poukładany, honorowy i spokojny, podpułkownik, wzór do naśladowania dla każdego przyszłego żołnierza. Ona – szalona, uparta, porywcza, artystka, z tuzinem pomysłów na minutę. On wojskowy, który od dziecka wie czego chce. Ona – zagubiona w życiu, które tak nieoczekiwanie się zmieniło. Walcząc z demonami przeszłości, a także teraźniejszości w postaci ojca, poznaje Piotra. „Przypadek” – przeznaczenie łączy tych dwoje. Lecz los lubi być kapryśny i nie zawsze wszystko  jest takie jak chcemy.
Przyznam się, że książka „Bez przebaczenia” to moje pierwsze spotkanie z twórczością tej autorki, na którą się natknęłam dzięki namowom koleżanki. Długo namawiać mnie nie musiała ;)

Na początku pomyślałam „Kolejna historia o nastolatkach, śmierci jednego z rodziców i szalona niezwyciężona miłość”. A potem przyszła chwila czystej ciekawości, której nie dałam rady przezwyciężyć, zwłaszcza gdy jest się osobą uzależnioną od książek.
Ponad godzinę myślałam co napisze o tej książce. Co jest w niej takiego, że wywarła na mnie aż takie wrażenie? Jest wiele książek (z pewnością się ze mną zgodzicie), tych dobrych, które czytamy, ale szybko o nich zapominamy i tych które zostają nam w pamięci i nie dają spokoju. Są trochę jak przystojny chłopak, który ciągle przewija się w pamięci, z tą różnicą, że to jest tylko albo aż książka. Zwykły zbiór kartek o niezwykłej treści, ale czy na pewno?
Jest wiele opinii na temat tej książki, z tego co zdążyłam zauważyć. Jedni mówią, że jest absolutnie świetna, a drudzy mają takie same zdanie o książce co ja na początku, z tą różnicą, że oni ją już przeczytali, a jednak nie doszukali się w niej niczego wyjątkowego. J przeczytałam i z czystym sercem mogę powiedzieć, że jest wyjątkowa.
W trakcie czytania nasunęła mi się myśl – Piotr przypomina mi Edwarda, ze „Zmierzchu” pod paroma względami. Niektórzy mogą to uważać za minus, dla mnie jednak najbardziej zaskakujące było to jak autorka wszystko uchwyciła i przekazała. Nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że to wszystko jest możliwe, takie życiowe.  Że naprawdę są ludzie, mężczyźni, którzy są staroświeccy, a przecież są, tylko ich nie widzimy.
Z pewnością o sukcesie książki w bardzo dużej mierze decyduje styl autorki, który jest świeży, inny (w pozytywnym znaczeniu tego słowa ;)).  Autorka przedstawia nam świat, który jest nam obcy, ale szybko potrafimy się w nim odnaleźć oraz poczuć klimat książki (dla mnie zawsze bardzo ważny). Najlepszym oddaniem całości byłaby krótka notka z okładki książki. Pierwszy raz jest tak jak zakładała autorka i wydawcy. Zadziwiające, a jednocześnie normalne, bo tak właśnie powinno być. Lekki styl, prosty język, który z łatwością rozumiemy oraz świetnie wykreowani bohaterowie, na tle ciekawych, wciągających wydarzeń. Czego chcieć więcej? No właśnie tego „czegoś”. To nieuchwytne coś znajduje się w tej książce. Pewnie zapytacie co to konkretnie jest?  Wprost nie umiem odpowiedzieć na to pytanie, mogę wam tylko przybliżyć to co mi się najbardziej podobało. To wszystko to dzięki czemu śmieje się razem z bohaterami, płacze razem z nimi, czekam z głośno walącym sercem na dalszy rozwój wydarzeń, mam ochotę strzelić sobie w czoło, gdy główna bohaterka robi coś kompromitującego, zapaść się pod ziemie razem z nią, lub nim. Wszystko to co pozwala mi się utożsamić z głównymi bohaterami. W dużej mierze zależy to od czytelnika z pewnością. Jednak odpowiedni przekaz jest o wiele ważniejszy od odbioru. Autorce się to udało, za co należą jej się gratulacje. Właśnie dlatego ta książka jest wyjątkowa, ponieważ nie można zacząć kolejnej książki, gdy tkwi się w świecie poprzedniej.
Jednak to czego ja się nauczyłam z tej książki i co jest w niej najważniejsze znajduje się w pierwszych jej słowach:
„ Bo każdy człowiek popełnia błędy.
Bo każdy człowiek zasługuje na drugą szanse. A czasami i na trzecią.
Bo nie jesteśmy nieomylni.
Bo jesteśmy tylko ludźmi. Bo jesteśmy aż ludźmi.
I jeśli popełniamy błędy, krzywdząc innych, powinniśmy się umieć do tego przyznać. A ci inni powinni umieć nam wybaczyć.”
Najważniejsze  to żyć tak, aby nie czuć do siebie pogardy, gdy spojrzy się w lustro.



czwartek, 30 sierpnia 2012

„Freelancer” - ksiazka pełna przemyśleń i trafnych metafor


Tytuł: Freelancer
Autor: Andrzej Te
Wydawnictwo: Novae Res
Rok wydania: 2012


Recenzja: 


Andrzej Te pisarz urodzony w Szczecinie, zamieszkały w Europie. Autor opowiadań „Dzieci TV” oraz nowo wydanego „Freelancer”.

Freelancer” historia nastolatka, który ma problemy z narkotykami, alkoholem i prawem. Obserwujemy jego drogie ku dorosłości, która wyściełana jest wybojami i przeszkodami. Z czasem przenosimy się do czasu gdy Iks Igrek ma za sobą nieudane małżeństwo oraz problemy we własnej firmie, którą zmuszony jest zamknąć. Od tej pory bohater jako człowiek bezrobotny rozmyśla nad życiem i pracą. Dochodząc do różnych wniosków.

Z pewnością „Freelancer” jest dobrą książką, pozwalającą na chwile się zatrzymać i zastanowić się nad tymi samymi rzeczami, o których rozmyśla ciągle główny bohater. Autor porusza ciekawe tematy, skłania do refleksji, jednak sposób w jaki została przekazana treść nie jest do końca trafiony. Autor ma specyficzny styl, który jest ciążki, a przynajmniej nie dla każdego dostatecznie zrozumiały. Momentami miałam wrażenie, że jak na tak młodego człowieka bohater ma za poważnie przemyślenia. Już jako nastolatek podchodził do życia jako osoba niezwykle doświadczona, co niekoniecznie dobrze wpłynęło na odbiór.
Nie mniej jednak muszę przyznać, że książka jest pełna trafnych spostrzeżeń, przemyśleń i metafor. Na uwagę zasługuje także świetna oprawa graficzna. Każdy jej element jest dokładnie dopracowany i przemyślany, tak aby czytelnika przyciągnąć i zaciekawić.

Książka jest adresowana szczególnie do czytelnika, który pragnie zatrzymać się na chwile i przemyśleć swoje życie, szczególnie skupiając się na ocenie tego do czego jest zmuszony, a czego pragnie. Autor ma na tyle specyficzny i oryginalny styl, że nie każdy jest w stanie pochwycić przekaż, od razu, tak jak było to ww moim przypadku ;)

Za możliwość przeczytania, dziękuje serdecznie serwisowi Nakanapie.pl
 

piątek, 20 lipca 2012

Africanus. Syn konsula. - Każde imperium ma swój początek.


Tytuł: Africanus. Syn konsula.
Autor: Santiago Posteguillo
Wydawnictwo: Esprit

Rok wydania: 2011 (I wydanie)

Ilość stron: 391


Recenzja:

Santiago Posteguillo profesor na uniwersytecie w Walencji i świetny autor, który tworzy na podstawie starożytność. Jest autorem książki „Africanus. Syn konsula.”

Africanus. Syn konsula” to moje pierwsze prawdziwe spotkanie z historią, którą tworzą zwykli ludzie motywowani chęcią zemsty i wypełnieniem ostatniej woli najbliższych. Tak się dzieje właśnie w tej książce. Jest rok 235 p.n.e. , z tą datą zaczyna pisać się historia Rzymu, jeszcze małego, niemającego tak wielkiej potęgi, o której uczymy się w dzisiejszych czasach. Każde imperium musiało zaczynać od zera, a my mamy przed oczami początki pięknego i dumnego Rzymu.
Naszym oczom ukazuje obraz dwóch światów – Rzymu i Kartaginy. Dwóch potencjalnych dowódców. Obserwujemy narodziny i życie Publiusza Korneliusza Scypiona Afrykańskiego. Chłopca, który jest nadzwyczaj inteligentny i dojrzały już jako dziecko. Gdy wchodzi w świat dorosłości, te cechy zostają pogłębione, jednak on sam nie zmienia się, nie poddaje się chorej ambicji, ani chęci władzy, jest człowiekiem bezinteresownym, dla którego najważniejsza jest ojczyzna i rodzina. Wraz ze śledzeniem życia Publiusza Karneliusza Scypiona poznajemy codzienne życie Rzymian, ich obyczaje i tradycje. Problemy, słabości oraz zalety. Równocześnie poznajemy drugą ważną postać – Hannibala, który traci ojca w jednej z bitew. Chęć zemsty robi z niego wodza inteligentnego, przebiegłego i bezwzględnego. Dlatego zostaje głównym dowódcą armii Kartagińskiej, dzięki czemu może bez przeszkód zaplanować zemste na zabójcach ojca oraz podbić Rzym.
Hannibal – człowiek, dla którego wojna jest całym życiem. Nie liczy się nic więcej poza wygranymi bitwami. Oraz Publiusz Korneliusz Scypion Afrykański młodzieniec, który poznaje życie, pierwsze zauroczenie, miłość, strach oraz determinację, która da mu siłę, lecz czy na długo? Przed nim wielka wojna, jak sobie w niej poradzi?

Po raz kolejny przekonałam się, że książka o tematyce historycznej może być wciągająca. I chociaż dla niektórych starożytność może się wydawać nudna, dla mnie jest ona niezwykła, poprzez wszystkie tradycje i obyczaje panujące w tej epoce. Każda epoka jest wyjątkowa, inna i tak odmienna, a jednocześnie podobna do kolejnej lub poprzedniej. Jednak każda jest inna. Na przestrzeni lat wszystko się zmienia, jednocześnie powracając do tego, co już było. Wszystko musi mieć swój początek. I tak jak w przyrodzie nic nie ginie, tak samo jest z epokami. Może się zmieniać, jednak przesłanie jest takie samo. Rzym miał swój początek, a wraz z nim dzieje, tak ważne dla ludzkości. Taka właśnie jest ta książka. Jest połączeniem starożytności ze współczesnością.
Autor na to aby czytelnik się nudził, rozdziały są krótkie i treściwe. Podsycające ciekawość i trzymające w napięciu.
Skłamałabym, gdybym powiedziała, że od razu zapaliłam się do jej przeczytania. Jednak z każdą kolejną stroną było coraz ciekawej. Sceny bitew są zwięzłe, dynamiczne i łatwe do wyobrażenia dla czytelnika. Ukazane jest to jak ważna w dawnych czasach była strategia. Nieważne jak dużą armię się ma pod swoim dowództwem, jednak to jak się ją wykorzysta do bezwzględnego zniszczenia wroga. Sceny bitew są przeplatane z codziennym życiem Publiusza Korneliusza Scypiona (syna), dzięki czemu książka jest z pewnością ciekawsza.
Autor stworzył nietuzinkową „historię”, która zachwyca swoją prostotą oraz zakończeniem, które pozwala działać wyobraźni.
Książka jest godna polecenia, każdemu, kto choć trochę interesuje się historią, lub jest ciekawa życia, jakie kiedyś prowadzono, zanim opanował nas szał innowacji i wysoko rozwiniętej technologii.
Za możliwość przeczytania książki, dziękuje serdecznie wydawnictwu Esprit:



wtorek, 10 lipca 2012

Chłopak z sąsiedztwa - plotki i ploteczki a w tym wszystkim miłość



Tytuł: Chłopak z sąsiedztwa
Autor: Meg Cabot
Wydawnictwo: Amber
Rok wydania: 2002 r.
Ilość stron: 376

Recenzja:

Meggan Cobat jedna z najbardziej rozpoznawalnych autorek, która napisała takie powieści jak „Pamiętnik księżniczki”. Autorka znana również pod pseudonimami enny Carroll lub Patricia Cabottowrzaca literaturę romantyczną zarówno dla młodzieży jak i dla dorosłych.

„Chłopak z sąsiedztwa” to ksązka tak inna od innych. Dwudziestosiedmioletnia Mel zakończyła właśnie kolejny nieudany zwiążek, spóźniła się do pracy a na dodatek jej sąsiadkie ktoś napadł w jej własnym mieszkaniu. Jako obywatelka Nowego Jorku, a przede wszystkim jako dobrze wychowana dziewczyna nie może przejśc obok tej tragedii obojętnie. Dlatego zajmuje się psem Pani Friedlander i jej dwoma kotami. Jednak obowiązek częstych spacerów z psem Paco zaczyna rujnowac jej życie zawodowe, dlategopostanawia odnaleźc jedynego krewnego swojej sąsiadki. I tak poznaje Maxa Friedlander , a właściwie to nie do końca.

Ksiazka jest pisana w formie wiadomości meilowych, co przyznam szczerze,, nie do konca mi się podobało, bo dowiadywałam się o losach bohaterów „nie bezpośrednio”. Podjęcie się takiej formy bez wątpienia było wyzwaniem dla autorki. Mimo tego, że ta forma nie do końca mi przypadła do gustu, to zostało to wynagrodzone dużą dawką humoru, z którą się spotkałam w książce. Styl autorki jest lekki i przyjemny, a sama książka do przeczytania w wolne słoneczne popołudnie. Szybko się czyta, a losy bohaterów i ich poglądy na świat (m. in. głowna bohaterka) są komiczne.
Nie raz to co czytałam doprowadzało mnie do łez i niekontrolowanych wybuchów śmiechu ;)

Polecam ksiązkę, każdej dziewczynie, kobiecie, które lubią zabawne historie i cenią sobie poczucie humoru.