Bedzie to recenzja inna niż pozostałe i ukazująca się po długim czasie mojej nie obecności.
Dlatego pozwólcie, że napiszę ją na gorąco.
Seria Sylvian Reynard "Piekło Gabriela" jest serią, fenomenalną. Nie są to książki zwykłe. I właśnie to jest najlepsze w całej tej serii. Nie jest pustym zabijaczem czasu jak wiele ksiażek, które nic nie wnoszą do naszego życia. Najpiekniejsze w tej serii jest to, że jest pełna wiedzy, której większość ludzi zna, lecz jej nie rozumie, albo raczej nie chce żyć według niej. Nie jestem w stanie wypowiadać sie na za autorkę, jednak mogę powiedzieć wam co ja czułam czytając ją.
Powiem szczerze, że ciężko jest mi wyrazić to co czułam czytając książkę i już po jej przeczytaniu. Przede wszystkim mam świadomość tego, że mogłabym być lepszym człowiekiem. Bardziej wyrozumiałym i skorym do przebaczania. Człowiek powinien być bardziej powściągliwy i zdawać sobie sprawę z tego, że nawet nie wiedząc o tym często ranią innych ludzi.
Nie będę nic więcej pisać, bo najzwyczajniej w świecie brakuje mi słów, żeby przekazać wam to czego nauczyła mnie ta książka jakimi cudownymi ludźmi byli głowni bohaterzy za sprawą samej autorki.
Nie będę polecała książki bo wy musicie ją przeczytać.
Gdy ochłonę napewno napisze coś jeszcze ;)
Pozdrawiam serdecznie.
sobota, 26 września 2015
piątek, 1 lutego 2013
„Nie ma niewinnych. Chociaż można być w różnym stopniu odpowiedzialnym.” - Millennium
Tytuł: Dziewczyna, która igrała z ogniem.
Autor: Stieg Larsson
Wydawnictwo: Czarna Owca
Seria: Millennium
Recenzja:
W drugim tomie trylogii kryminalnej Millennium śledzimy dalsze emocjonujące przygody dwójki bohaterów, Lisabeth Salander i Mikaela Blomkvista, których losy ponownie się splatają. Lisabeth na skutek niefortunnego zbiegu okoliczności jest podejrzana o popełnienie ciężkiego przestępstwa i ścigana przez policje. Mikael nie wierzy w jej winę i zaczyna prowadzić własne śledztwo. Zaczyna się dramatyczny wyścig z czasem…
Drugi tom historii niezwykłej dwójki
bohaterów. Akcja toczy się rok po wydarzeniach, które miały miejsce w Hedestad .
Książke można podzielić na dwie części.
Pierwsza cześć to opisy z życia Lisabeth i Mikaela. Druga to konkretne wydarzenia,
o których mówi opis na okładce.
Tym razem pierwsze i najważniejsze
skrzypce gra Lisabeth Salander. Autor
wprost zasypuje nas wiadomościami na jej temat. W końcu poznajemy jej historię w mniejszym lub
większym stopniu prawdziwą. Informacje
mamy podane na tacy, od czytelnika zależy, które z nich uzna za prawdziwe, a
które od razu odrzuci. Całość jest
spekulacjami i domysłami. Dopiero w tej części ukazany jest cały potencjał
Lisabeth, jej spryt, determinacja, upór oraz zaskakująca inteligencja, która
jest więcej niż przeciętna. Najlepszym tego dowodem, jest przechytrzenie
zarówno policji jak i prywatnych detektywów.
Nie spotkałam jeszcze w żadnej z
przeczytanych dotąd książek, postaci tak niepowtarzalnej. Lisabeth nie należy
do osób normalnych, temu nie możemy
zaprzeczyć. Jest w niej coś co przyciąga i jednocześnie pochłania. Fascynuje i
prowadzi do tego, że czytelnik chciałby się utożsamić z jej osobą, mimo
niektórych wad.
Każdy z nas ceni sobie siłę
charakteru, niezależność, zaradność i determinacje. Wiele osób może się ze mną
nie zgodzić, jednak faktem jest, że człowiek w głębi siebie właśnie takie cechy
chce posiadać. Każdy z nas chciałby umieć zapanować nad wydarzeniami, które nas
spotykają. Mieć siłę stawić czoła problemom, najgorszym koszmarom. Właśnie to
jest znak „firmowy” Lisabeth – niewyobrażalna siła.
Nie będę ukrywała, że piekielnie
imponuje mi ta postać. Jest nieprzewidywalna, moralna – według własnych zasad,
niepokonana. Jakimś cudem zawsze wychodzi z każdej opresji (przynajmniej na
razie) bez szwanku.
Autor ani na moment nie obniżył
poprzeczki, którą ustawił sobie naprawdę wysoko przy pisaniu pierwszego tomu. Wręcz ją podwyższył,
wprowadzając zarówno bohaterów jak i dalszą historię na nowy etap.
Świetnym posunięciem autora było
skupienie się na postaci Lisabeth. Żaden inny bohater nie ma tak złożonej
osobowości. Z każdą kolejną przeczytaną stroną, czuć niedosyt, co bez wątpienia
świadczy o bardzo dobrym stylu autora i przemyślanym rozwojem wydarzeń.
Nie zabrakło też „wisienki na torcie”.
Przyznam się szczerze, że kolejny raz dałam się nabrać niepozornemu stylowi
autora. Razem z bohaterami prowadziłam swoje prywatne śledztwo, bogatsza o
informacje z wszystkich trzech śledztw. Jak można się domyślić ja miałam trochę
łatwiej niż oni. Jednak wszystkie moje przypuszczenia obróciły się w pył. Autor
udowodnił, że potrafi zaskoczyć i to w wielkim stylu, który dosłownie „wbija w
krzesło”. I właśnie za ten element zaskoczenia cenie autora i jego błyskotliwy
umysł.
Na koniec chce powiedzieć, że nie
czytałam jeszcze tak fenomenalnej książki. Treść daje do myślenia. To od nas
zależy jakie wyciągniemy z niej wnioski i jak ja zinterpretujemy. A przede
wszystkim co zrobimy ze zdobytą wiedzą, bo to, że ją zdobędziecie nie ulega
wątpliwości.
„Nigdy nie zadzieraj z Lisbeth Salander. Jej nastawienie do świata jest
takie, że jeśli ktoś grozi jej pistoletem, ona załatwi sobie większy.”
środa, 30 stycznia 2013
„Ludzie zawsze mają swoja tajemnice. Chodzi tylko o to, żeby je odgadnąć." MILLENNIUM
Tytuł: Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet.
Autor: Stieg Larsson
Wydawnictwo: Czarna owca
Recenzja:
Stieg Larsson znany szwedzki
dziennikarz. Zmarł nagle na atak serca na kilka dni przed wydaniem pierwszego
tomu trylogii. Zdobywca nagrody Szklanego klucza za powieści kryminalne.
Dziennikarz i wydawca magazynu „Millennium”
Mikael Blomkvist ma przyjrzeć się starej sprawie kryminalnej sprzed
czterdziestu lat, kiedy zniknęła bez śladu Harriet Vanger.
Do pomocy dostaje Lisabeth Salander,
młodą, intrygującą outsiderke i genialną researcherkę. Blomkvist i Salander tworzą
niezwykły team. Wspólnie szybko wpadają na trop mrocznej i krwawej historii
rodzinnej.
Wkraczając na nowy etap w życiu,
pokonałam także granice, za którą królują kryminały. Książki, które wcześniej
nie cieszyły się u mnie specjalnym powodzeniem. Z czystym sercem mogę przyznać,
że te kilka lat temu byłam zwyczajnie nie gotowa do tego, żeby zacząć przygodę
z tym gatunkiem literackim. Jednak tak jak zmienia się człowiek, tak samo
zmieniają się jego upodobania. I powiem szczerze, że gdy wkroczyłam w ten świat
zagadek, tajemnic, niedomówień, poczułam jakiegoś rodzaju ulgę, której nie
potrafię wytłumaczyć.
Kilka lat temu sięgnęłam już po
książkę „Mężczyźni którzy nienawidzą kobiet”, jednak wtedy nawet nie
wiedziałam, że to kryminał, przyciągnął mnie sam tytuł. Potem wpadła w moje
ręce inna książka, a ta poszła w zapomnienie.
Teraz gdy już przeczytałam pierwszą
cześć trylogii, z przyjemnością mogę wam powiedzieć, że nie bez przyczyny
książka ma miano światowego bestselleru i najlepszego kryminału wszechczasów.
Bez wahania mogę się pod tym podpisać, obiema rękoma.
Autor stworzył cały świat od zera
dopracowując każdy szczegół do
perfekcji. Prowadzi równolegle wątki,
które są wyważone, żaden z nich nie dominuje, uzupełniają się i dopełniają.
Jednak najważniejszym filarem całego kryminału są postacie. Świetnie
wykreowane, pełne sprzeczności, a jednocześnie harmonijne. Bez wątpienia dużą
role odegrała postać Lisabeth, która fascynuje do tego stopnia, że czytelnik
sam chciałby przeprowadzić na jej temat researcher. Jest to taka postać, która
nas zadziwia, czasami aż szokuje, i to co najmniej pojęte –imponuje. Jak już
wspomniałam charaktery głównych bohaterów są sprzeczne, przez co cała ich
osobowość jest bardziej złożona i bardziej wymagająca. Przez mniej więcej połowę
książki to właśnie bohaterowie ciągną wątki, które nie są najważniejsze, ale
istotne. To nie wydarzenia są na pierwszym planie, tylko osobowości. I to jest
właśnie w tej książce niespotykane. Zauważyłam, że autor dopiero od połowy książki
podejmuje i rozwija akcje, której opis tak skromnie został zamieszczony na
okładce. Wcześniej jak już wspomniałam podsyca ciekawość innymi wątkami, buduje
świat i historie zarówno sprawy kryminalnej, którą trzeba rozwiązać, ale także „śledczych”,
którzy odegrają najważniejszą role w całej powieści. W dużej mierze to właśnie na
nich skupia się autor przez pierwsze 200 stron, co daje nam wgląd w ich życie
oraz podsyca ciekawość do tego stopnia, że zapominamy, że w książce chodzi o
konkretną sprawę, jednak wszystko jest doskonale miarkowane. Nie ma się co dziwić,
Larsson doskonale wiedział, że tworząc postać Lisabeth wzbudzi zainteresowanie
czytelników już samą bohaterką.
To co najbardziej mi się spodobało to
zdecydowanie świetny styl autora, specyficzne poczucie humoru, odpowiednie
dawkowanie emocji i umiejętne rozegranie akcji. Jednak ukoronowaniem tego
wszystkiego i przysłowiową wisienką na torcie, jest ten element zaskoczenia,
który pojawia się w najmniej spodziewanych momentach, obracając teorie
czytelnika w proch.
Mogłabym się jeszcze długo rozwodzić
nad świetnością książki, jednak żadne słowa nie oddadzą tego co zawiera książka.
Jest warta każdej ceny i każdej nieprzespanej minuty. Nic innego mi pozostało
jak tylko gorące polecenie książki ;)
środa, 5 grudnia 2012
„Bez przebaczenia trudno żyć. Bez przebaczenia trudno nawet umrzeć”
Tytuł: "Bez przebaczenia"
Autor: Agnieszka Lingas - Łoniowska
Wydawnictwo: Novae Res
Recenzja:
Autor: Agnieszka Lingas - Łoniowska
Wydawnictwo: Novae Res
Recenzja:
Agnieszka Lingas-Łoniewska (Agnes_scorpio) –autorka wielu książek. Z
zawodu finansistka, mieszkająca we Wrocławiu. Teraz także pisarka, jej książki wywołują
sprzeczne opinie, co zastanawia a tym samym zachęca do przeczytania.
„Bez przebaczenia” idealny przykład
tego, że przeciwieństwa się przyciągają. On – poukładany, honorowy i spokojny,
podpułkownik, wzór do naśladowania dla każdego przyszłego żołnierza. Ona –
szalona, uparta, porywcza, artystka, z tuzinem pomysłów na minutę. On wojskowy,
który od dziecka wie czego chce. Ona – zagubiona w życiu, które tak
nieoczekiwanie się zmieniło. Walcząc z demonami przeszłości, a także teraźniejszości
w postaci ojca, poznaje Piotra. „Przypadek” – przeznaczenie łączy tych dwoje.
Lecz los lubi być kapryśny i nie zawsze wszystko jest takie jak chcemy.
Przyznam się, że książka „Bez
przebaczenia” to moje pierwsze spotkanie z twórczością tej autorki, na którą się
natknęłam dzięki namowom koleżanki. Długo namawiać mnie nie musiała ;)
Na początku pomyślałam „Kolejna historia o nastolatkach, śmierci
jednego z rodziców i szalona niezwyciężona miłość”. A potem przyszła chwila
czystej ciekawości, której nie dałam rady przezwyciężyć, zwłaszcza gdy jest się
osobą uzależnioną od książek.
Ponad godzinę myślałam co napisze o
tej książce. Co jest w niej takiego, że wywarła na mnie aż takie wrażenie? Jest
wiele książek (z pewnością się ze mną zgodzicie), tych dobrych, które czytamy,
ale szybko o nich zapominamy i tych które zostają nam w pamięci i nie dają
spokoju. Są trochę jak przystojny chłopak, który ciągle przewija się w pamięci,
z tą różnicą, że to jest tylko albo aż książka. Zwykły zbiór kartek o
niezwykłej treści, ale czy na pewno?
Jest wiele opinii na temat tej książki,
z tego co zdążyłam zauważyć. Jedni mówią, że jest absolutnie świetna, a drudzy
mają takie same zdanie o książce co ja na początku, z tą różnicą, że oni ją już
przeczytali, a jednak nie doszukali się w niej niczego wyjątkowego. J
przeczytałam i z czystym sercem mogę powiedzieć, że jest wyjątkowa.
W trakcie czytania nasunęła mi się myśl
– Piotr przypomina mi Edwarda, ze „Zmierzchu” pod paroma względami. Niektórzy
mogą to uważać za minus, dla mnie jednak najbardziej zaskakujące było to jak
autorka wszystko uchwyciła i przekazała. Nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że to
wszystko jest możliwe, takie życiowe. Że
naprawdę są ludzie, mężczyźni, którzy są staroświeccy, a przecież są, tylko ich
nie widzimy.
Z pewnością o sukcesie książki w
bardzo dużej mierze decyduje styl autorki, który jest świeży, inny (w
pozytywnym znaczeniu tego słowa ;)).
Autorka przedstawia nam świat, który jest nam obcy, ale szybko potrafimy
się w nim odnaleźć oraz poczuć klimat książki (dla mnie zawsze bardzo ważny).
Najlepszym oddaniem całości byłaby krótka notka z okładki książki. Pierwszy raz
jest tak jak zakładała autorka i wydawcy. Zadziwiające, a jednocześnie
normalne, bo tak właśnie powinno być. Lekki styl, prosty język, który z
łatwością rozumiemy oraz świetnie wykreowani bohaterowie, na tle ciekawych,
wciągających wydarzeń. Czego chcieć więcej? No właśnie tego „czegoś”. To
nieuchwytne coś znajduje się w tej książce. Pewnie zapytacie co to konkretnie jest?
Wprost nie umiem odpowiedzieć na to
pytanie, mogę wam tylko przybliżyć to co mi się najbardziej podobało. To
wszystko to dzięki czemu śmieje się razem z bohaterami, płacze razem z nimi,
czekam z głośno walącym sercem na dalszy rozwój wydarzeń, mam ochotę strzelić
sobie w czoło, gdy główna bohaterka robi coś kompromitującego, zapaść się pod
ziemie razem z nią, lub nim. Wszystko to co pozwala mi się utożsamić z głównymi
bohaterami. W dużej mierze zależy to od czytelnika z pewnością. Jednak odpowiedni
przekaz jest o wiele ważniejszy od odbioru. Autorce się to udało, za co należą
jej się gratulacje. Właśnie dlatego ta książka jest wyjątkowa, ponieważ nie można
zacząć kolejnej książki, gdy tkwi się w świecie poprzedniej.
Jednak to czego ja się nauczyłam z tej
książki i co jest w niej najważniejsze znajduje się w pierwszych jej słowach:
„ Bo każdy człowiek popełnia błędy.
Bo każdy człowiek zasługuje na drugą szanse. A czasami i na trzecią.
Bo nie jesteśmy nieomylni.
Bo jesteśmy tylko ludźmi. Bo jesteśmy aż ludźmi.
I jeśli popełniamy błędy, krzywdząc innych, powinniśmy się umieć do tego
przyznać. A ci inni powinni umieć nam wybaczyć.”
Najważniejsze to żyć tak, aby nie czuć do siebie pogardy,
gdy spojrzy się w lustro.
czwartek, 30 sierpnia 2012
„Freelancer” - ksiazka pełna przemyśleń i trafnych metafor
Tytuł: Freelancer
Autor: Andrzej Te
Wydawnictwo: Novae Res
Rok wydania: 2012
Recenzja:
Andrzej
Te pisarz urodzony w Szczecinie, zamieszkały w Europie. Autor
opowiadań „Dzieci TV” oraz nowo wydanego „Freelancer”.
„Freelancer”
historia nastolatka, który ma problemy z narkotykami, alkoholem i
prawem. Obserwujemy jego drogie ku dorosłości, która wyściełana
jest wybojami i przeszkodami. Z czasem przenosimy się do czasu gdy
Iks Igrek ma za sobą nieudane małżeństwo oraz problemy we własnej
firmie, którą zmuszony jest zamknąć. Od tej pory bohater jako
człowiek bezrobotny rozmyśla nad życiem i pracą. Dochodząc do
różnych wniosków.
Z
pewnością „Freelancer” jest dobrą książką, pozwalającą na
chwile się zatrzymać i zastanowić się nad tymi samymi rzeczami, o
których rozmyśla ciągle główny bohater. Autor porusza ciekawe
tematy, skłania do refleksji, jednak sposób w jaki została
przekazana treść nie jest do końca trafiony. Autor ma specyficzny
styl, który jest ciążki, a przynajmniej nie dla każdego
dostatecznie zrozumiały. Momentami miałam wrażenie, że jak na tak
młodego człowieka bohater ma za poważnie przemyślenia. Już jako
nastolatek podchodził do życia jako osoba niezwykle doświadczona,
co niekoniecznie dobrze wpłynęło na odbiór.
Nie
mniej jednak muszę przyznać, że książka jest pełna trafnych
spostrzeżeń, przemyśleń i metafor. Na uwagę zasługuje także
świetna oprawa graficzna. Każdy jej element jest dokładnie
dopracowany i przemyślany, tak aby czytelnika przyciągnąć i
zaciekawić.
Książka
jest adresowana szczególnie do czytelnika, który pragnie zatrzymać
się na chwile i przemyśleć swoje życie, szczególnie skupiając
się na ocenie tego do czego jest zmuszony, a czego pragnie. Autor
ma na tyle specyficzny i oryginalny styl, że nie każdy jest w
stanie pochwycić przekaż, od razu, tak jak było to ww moim
przypadku ;)
Za możliwość przeczytania, dziękuje serdecznie serwisowi Nakanapie.pl
Za możliwość przeczytania, dziękuje serdecznie serwisowi Nakanapie.pl
piątek, 20 lipca 2012
Africanus. Syn konsula. - Każde imperium ma swój początek.
Tytuł: Africanus. Syn konsula.
Autor:
Wydawnictwo: Esprit
Rok wydania: 2011 (I wydanie)
Ilość stron: 391
Recenzja:
Santiago Posteguillo
profesor na uniwersytecie w Walencji i świetny autor, który tworzy
na podstawie starożytność. Jest autorem książki „Africanus.
Syn konsula.”
„Africanus.
Syn konsula” to moje pierwsze prawdziwe spotkanie z historią,
którą tworzą zwykli ludzie motywowani chęcią zemsty i
wypełnieniem ostatniej woli najbliższych. Tak się dzieje właśnie
w tej książce. Jest rok 235 p.n.e. , z tą datą zaczyna pisać
się historia Rzymu, jeszcze małego, niemającego tak wielkiej
potęgi, o której uczymy się w dzisiejszych czasach. Każde
imperium musiało zaczynać od zera, a my mamy przed oczami początki
pięknego i dumnego Rzymu.
Naszym oczom ukazuje
obraz dwóch światów – Rzymu i Kartaginy. Dwóch potencjalnych
dowódców. Obserwujemy narodziny i życie Publiusza Korneliusza
Scypiona Afrykańskiego. Chłopca, który jest nadzwyczaj
inteligentny i dojrzały już jako dziecko. Gdy wchodzi w świat
dorosłości, te cechy zostają pogłębione, jednak on sam nie
zmienia się, nie poddaje się chorej ambicji, ani chęci władzy,
jest człowiekiem bezinteresownym, dla którego najważniejsza jest
ojczyzna i rodzina. Wraz ze śledzeniem życia Publiusza Karneliusza
Scypiona poznajemy codzienne życie Rzymian, ich obyczaje i tradycje.
Problemy, słabości oraz zalety. Równocześnie poznajemy drugą
ważną postać – Hannibala, który traci ojca w jednej z bitew.
Chęć zemsty robi z niego wodza inteligentnego, przebiegłego i
bezwzględnego. Dlatego zostaje głównym dowódcą armii
Kartagińskiej, dzięki czemu może bez przeszkód zaplanować zemste
na zabójcach ojca oraz podbić Rzym.
Hannibal – człowiek,
dla którego wojna jest całym życiem. Nie liczy się nic więcej
poza wygranymi bitwami. Oraz Publiusz Korneliusz Scypion Afrykański
młodzieniec, który poznaje życie, pierwsze zauroczenie, miłość,
strach oraz determinację, która da mu siłę, lecz czy na długo?
Przed nim wielka wojna, jak sobie w niej poradzi?
Po raz kolejny przekonałam
się, że książka o tematyce historycznej może być wciągająca.
I chociaż dla niektórych starożytność może się wydawać nudna,
dla mnie jest ona niezwykła, poprzez wszystkie tradycje i obyczaje
panujące w tej epoce. Każda epoka jest wyjątkowa, inna i tak
odmienna, a jednocześnie podobna do kolejnej lub poprzedniej. Jednak
każda jest inna. Na przestrzeni lat wszystko się zmienia,
jednocześnie powracając do tego, co już było. Wszystko musi mieć
swój początek. I tak jak w przyrodzie nic nie ginie, tak samo jest
z epokami. Może się zmieniać, jednak przesłanie jest takie samo.
Rzym miał swój początek, a wraz z nim dzieje, tak ważne dla
ludzkości. Taka właśnie jest ta książka. Jest połączeniem
starożytności ze współczesnością.
Autor na to aby czytelnik
się nudził, rozdziały są krótkie i treściwe. Podsycające
ciekawość i trzymające w napięciu.
Skłamałabym, gdybym
powiedziała, że od razu zapaliłam się do jej przeczytania. Jednak
z każdą kolejną stroną było coraz ciekawej. Sceny bitew są
zwięzłe, dynamiczne i łatwe do wyobrażenia dla czytelnika.
Ukazane jest to jak ważna w dawnych czasach była strategia.
Nieważne jak dużą armię się ma pod swoim dowództwem, jednak to
jak się ją wykorzysta do bezwzględnego zniszczenia wroga. Sceny
bitew są przeplatane z codziennym życiem Publiusza
Korneliusza Scypiona (syna), dzięki czemu książka jest z pewnością
ciekawsza.
Autor stworzył
nietuzinkową „historię”, która zachwyca swoją prostotą oraz
zakończeniem, które pozwala działać wyobraźni.
Książka jest godna
polecenia, każdemu, kto choć trochę interesuje się historią, lub
jest ciekawa życia, jakie kiedyś prowadzono, zanim opanował nas
szał innowacji i wysoko rozwiniętej technologii.
Za możliwość
przeczytania książki, dziękuje serdecznie wydawnictwu Esprit:
wtorek, 10 lipca 2012
Chłopak z sąsiedztwa - plotki i ploteczki a w tym wszystkim miłość
Tytuł: Chłopak z sąsiedztwa
Autor: Meg Cabot
Wydawnictwo: Amber
Rok wydania: 2002 r.
Ilość stron: 376
Recenzja:
Autor: Meg Cabot
Wydawnictwo: Amber
Rok wydania: 2002 r.
Ilość stron: 376
Recenzja:
Meggan Cobat jedna z najbardziej
rozpoznawalnych autorek, która napisała takie powieści jak
„Pamiętnik księżniczki”. Autorka znana również pod
pseudonimami enny Carroll lub Patricia Cabottowrzaca literaturę
romantyczną zarówno dla młodzieży jak i dla dorosłych.
„Chłopak z sąsiedztwa” to ksązka
tak inna od innych. Dwudziestosiedmioletnia Mel zakończyła właśnie
kolejny nieudany zwiążek, spóźniła się do pracy a na dodatek
jej sąsiadkie ktoś napadł w jej własnym mieszkaniu. Jako
obywatelka Nowego Jorku, a przede wszystkim jako dobrze wychowana
dziewczyna nie może przejśc obok tej tragedii obojętnie. Dlatego
zajmuje się psem Pani Friedlander i jej dwoma kotami. Jednak
obowiązek częstych spacerów z psem Paco zaczyna rujnowac jej życie
zawodowe, dlategopostanawia odnaleźc jedynego krewnego swojej
sąsiadki. I tak poznaje Maxa Friedlander , a właściwie to nie do
końca.
Ksiazka jest pisana w formie wiadomości
meilowych, co przyznam szczerze,, nie do konca mi się podobało, bo
dowiadywałam się o losach bohaterów „nie bezpośrednio”.
Podjęcie się takiej formy bez wątpienia było wyzwaniem dla
autorki. Mimo tego, że ta forma nie do końca mi przypadła do
gustu, to zostało to wynagrodzone dużą dawką humoru, z którą
się spotkałam w książce. Styl autorki jest lekki i przyjemny, a
sama książka do przeczytania w wolne słoneczne popołudnie. Szybko
się czyta, a losy bohaterów i ich poglądy na świat (m. in. głowna
bohaterka) są komiczne.
Nie raz to co czytałam doprowadzało
mnie do łez i niekontrolowanych wybuchów śmiechu ;)
Polecam ksiązkę, każdej dziewczynie,
kobiecie, które lubią zabawne historie i cenią sobie poczucie
humoru.
Subskrybuj:
Posty (Atom)